Danuta Martyniuk ma trudny zawód, ale od lat już w nim nie pracuje. Zajmuje się karierą męża i jego finansami. Ale kiedy się poznali, odbywała staż w szpitalu…
Historia pięknej miłości
Zenon i Danuta Martyniukowie w lutym będą obchodzili 32. rocznicę ślubu. Jak lubi wspominać Zenek, Danusia okazała się trudna do zdobycia i to go w niej zaintrygowało. Do tej pory, dzięki gitarze i swoim piosenkom, nie mógł opędzić się od wielbicielek. Na Danucie jego talent nie zrobił wrażenia.

Kiedy spotkali się po raz pierwszy, gdy grał koncert w Grabowcu, Danuta do tego stopnia nie była nim zainteresowana, że na odczepnego podała mu fałszywe imię. Kiedy następnego dnia zauroczony Zenek przyjechał do jej domu rodzinnego, usłyszał, że żadna Kinga tu nie mieszka. On zresztą też podał nieprawdziwe imię. Przedstawił się jako Krystian.
Ślub wzięli 4 lutego 1989 roku, a w sierpniu tego samego roku na świat przyszedł ich jedyny syn Daniel, którego raczej trudno nazwać dumą i radością rodziców. On zresztą też, jak tata przed laty, ożenił się z panną w ciąży, więc można powiedzieć, że rodzinna tradycja została zachowana.

Danuta Martyniuk ma trudny zawód
Na tym podobieństwa się kończą. Daniel Martyniuk rozwiódł się po zaledwie dwóch latach małżeństwa, a Zenkowi taki pomysł nawet przez głowę nie przemknąć. Jak ujawnił w jednym z wywiadów:
Żadne z nas nigdy nie pomyślało o rozwodzie. Problemy trzeba rozwiązywać we dwoje, a nie oddzielać wszystko grubą kreską i szukać szczęścia Bóg wie gdzie. Kiedyś częściej się kłóciliśmy, ale teraz jest naprawdę dobrze. Jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi.
Małżeńskiej harmonii sprzyja podział obowiązków. Zenek koncertuje i zarabia, a Danuta zarządza jego karierą i finansami. Jak wyznała w rozmowie z magazynem Rewia, przywykła do luksusu:
Lubię dobrze wyglądać i pięknie pachnieć. Wybieram takie marki jak Louis Vuitton, Coco Chanel, Prada, Burberry. Uważam, że one najlepiej leżą na kobiecie.
Gdyby nie trafiła na Zenka i pracowałaby w wyuczonym zawodzie, raczej nie byłoby jej stać na te marki. Mało kto wie o tym, że Danuta Martyniuk jest z wykształcenia pielęgniarką. Kiedy poznała Zenka, odbywała akurat staż w jednym z warszawskich szpitali.
Od lat nie pracuje jednak w tym szlachetnym, choć permanentnie niedocenianym zawodzie. Zamiast tego woli zarządzać wielomilionową fortuną męża.
Szczerze, kto by nie wolał?

Źródła: www.se.pl, www.pomponik.pl, expressilustrowany.plFotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter, YouTube