Tragiczna śmierć Basi w Katowicach: 19-latka zginęła pod kołami autobusu. Do wypadku doszło na oczach wielu świadków, a jednym z nich był narzeczony 19-latki. Po kilku miesiącach sprawa znów powraca. Wkrótce zarzuty usłyszy trzech mężczyzn, biorących udział w bójce.
Tragiczna śmierć Basi w Katowicach
O tej tragedii mówiła cała Polska. 19-letnia Basia ze swoim chłopakiem i przyjaciółmi bawiła się w jednej z dyskotek w centrum Katowic. Potem mieli bezpiecznie wrócić do domu. Zastanawiali się nad wezwaniem taksówki, ale ostatecznie zdecydowali, że do Świętochłowic pojadą autobusem. Ta banalna z pozoru decyzja była początkiem dramatu. Basia zginęła pod kołami autobusu w sobotę 31 lipca ok. godz. 5.50, w ścisłym centrum Katowic. Był to autobus nr 410, prowadzony przez 31-letniego Łukasza T.
Pojazd wjechał na przystanek w trakcie bójki, w której uczestniczyła również Basia. Dziewczyna próbowała rozdzielić dwóch awanturników. Przypłaciła to życiem. Nastolatka osierociła dwójkę małych dzieci.
Tragedia w #Katowicach. Co tam się wydarzyło?😞 pic.twitter.com/OQEDt6kBuE
— Greg Dankvsky (@dankvsky) August 1, 2021
Zarzuty dla uczestników bójki
Jak podaje Dziennik Zachodni, Prokuratura Rejonowa Katowice-Północ ma przedstawić zarzuty trzem mężczyznom, którzy brali udział w bójce tego feralnego dnia. W ubiegłym tygodniu mężczyźni mieli otrzymać wezwania od katowickiej policji, ale żaden z nich nie stawił się na przesłuchaniu.
Żaden z nich nie usłyszał jeszcze zarzutów. Zostało wydane postanowienie o ich przedstawieniu, ale wciąż nie wykonano czynności. Zostaną one wykonywane w styczniu. Postawione zarzuty będą dotyczyć udziału w bójce
– wyjaśnia w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim Katarzyna Kluczewska, szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ.
Jeśli mężczyźni ponownie nie stawią się na przesłuchaniu, na miejsce zostaną doprowadzeni siłą.
Przypomnijmy: w sierpniu zarzuty w tej sprawie, konkretnie zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa, usłyszał 31-letni kierowca Łukasz T. Mężczyzna zeznał, że czuł się zagrożony i obawiał się o swoje życie, ponieważ sądził, że grupa ludzi chce siłą wtargnąć do wnętrza pojazdu.
Podejrzany twierdził, że wydawało mu się, że ktoś kopie w drzwi i że te drzwi miały się nawet otworzyć, po czym on je zamknął. Podejrzany twierdził, że grupa tych osób będzie go atakować z prawej i z lewej strony, dlatego podjął ten manewr ruszenia autobusem
– przekazała Monika Łata z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach podczas briefingu prasowego prokuratury w Katowicach.
Inne ujęcie z tragedii w #Katowicach… pic.twitter.com/sSeBp3rm7w
— Greg Dankvsky (@dankvsky) August 2, 2021
Kierowca autobusu miał w organizmie trzy rodzaje silnych leków – przeciwbólowych i antydepresyjnych.
Źródła: dziennikzachodni.pl, www.se.pl, wiadomosci.wp.pl Fotografie: